Zwrotka 1: B#m Za dużo beefów, chcę seafood na molo, Co oni pierdolą, wow Nie jestem nad wodą, to nie jestem sobą, nie wiadomo, po Co to C Płakałem w poduszkę, pod łóżkiem potwory prawie każdą nocą B#m W pałacu demony, chyba nawiedzony był, kopałem w mikrofon wciąż B#m Każdy zawiedziony mną, włączając idoli w to Mówili mi "wracaj Do domu" Nie wiedziałem, czy chcieli mnie wypierdolić stąd Czy chcieli mi pomóc? C Chciałem się pozbawić ich i nie pozwolić nikomu powiedzieć B#m Że pomógł mi z dołu wyjść, potem naprawić, a potem zbawić A kiedyś to chociaż rozbawić i pionę zbić
Pionier w tym, za długo stałem jak pionek A wolę dym, własny festiwal jak Rojek I pole namiotowe w nim, od kiedy nagrywam - pierdolę ich Wszedłem tu jako nastoletni ziomek, wysłałem na streama za 2 złote donate Napisali, że chujowe, zrozumiałem wtedy że to moja kolej Zrozumiałem wtedy że w 204 (zero) Jak wejdę Do kibla w PKP na peta I ktoś będzie chciał się Do mnie w nim przyjebać To wtedy to samo mu powiem, wow Znowu robię spowiedź przed Bogiem W moim domu kładę łokcie na parapet Nie ufam na tyle nikomu, żeby na głos gadać O tym, tym bardziej mafii koloratek W dzień pierwszej komunii włożyłeś mu chuja Do buzi, a miałeś opłatek Benzo z opiatem wpierdala ten dzieciak teraz Już nie sam, Bo taniej za pakiet Na zakrystii bando masz, nawet tam podjeżdżasz w s-klasie Zostawiam grosika zawsze pani Basi na kasie, Bo ruchasz ich za jej podatek Chcą 50% podatek na mnie nałożyć i inne osoby bogate Nie uda im się tego zrobić, lecz oddam dwie banie Jak znowu dostanę na cztery wypłatę M.A.T, Bo to ja Refren: Mówią, że mi wyjebało ego Chcę od Kaczyńskiego jeszcze więcej mieć go Z day one'ami zdobywamy Giewont Krzyż na mojej krtani, niosę w górę, w niebo Pojebani jacyś, jeden skrajnie w prawo Drugi skrajnie w lewo, trzeci w środku ziewa Każdy z nich tak jak chorągiewa Zawiewa inaczej, gdy się nie przelewa Kurwy, kurwy, kurwy Nie mogę inaczej nazwać tego, Bo to kurwy Ty wrzucasz ich Do ich urny, ej, no Bo jesteś durny Ja wrzucę ich Do urny, no Bo jestem, kurwa, jurny Jak mają wyginąć leśne dziadki, jak pod ochroną jak żubry są Nie słucham de mono, nie ufam demonom Pod twoją obroną, święta boża rodzicielko, zgłaszam się po pomoc Idzie za mną ludzi sporo i to nawet nie jest metaforą Gonią mnie Zwrotka 2: Jebie mnie Sławomir Mentzen i nie lubię Jana Śpiewaka Ich idole, Keine Grenzen, w kółku graniastym śpiewają już ponad 33 lata Pijani za ręce dobiorą się w pary jak leci Jak tylko braknie Do kanasty Ja chcę mieć tu dzieci i jestem w połowie liściasty, w połowie iglasty jak lasy Do partii wezmę kolegów z klasy, paru klasowych pajacy Choć byli też tacy, Co choć z wyższej klasy To nie mieli klasy, Bo za dużo kasy Od starych mieli, metrem na Imielin jadę A#BGB mam i proponują pasy, dobrze, że wziąłem się Do pracy Której nie dostałem na tacy od mamy Choć nie mogłem być lepiej wychowany To nie przejmuj się to ten świat popaprany jest Sprawił, że musisz mi prać łzami, wszystkie moje plamy Nie wybielę się, podzielę się z Tobą życiem We wszystkie pozostałe niedziele Ale proszę nie w kościele, Bo to dziwne miejsce Robię płytę o miłości, nadziei i wierze, lecz w stroju demona Co drugi z tych gości to bestia wcielona, ale w stroju apostoła Tym kurwom nie wierzę, Bo taki mam habit A Polska to moja ambona Niedługo spróbują mnie zabić i zwalić na dragi, yeah Lecz nas nie dogoniat Po trupie Do celu pójdą wszyscy moi Bo żyjemy grupie, Co wierzy w heroizm Choć ma wszystko w dupie i woli hedonizm W klubie różem ujebany stolik Moja rodzina robiła na roli, i tak zarobiła na rollie Pożyczył mi stary trzy stówy na studio Mówią o nas żydzi masoni Kurwo, skończ już pierdolić 33, no Bo razem ze Szczepkiem chodziliśmy Do takiej szkoły Nie napisał mi wersu żadnego stary, biały, żadnego nie napisał goły Raz napisał pół zwrotki Łajcior Bo za bardzo ganją był upierdolony, młody Mogę Do Warner, mogę Do Universal, no i mogę Do Sony iść Poszedłem na uw, trochę z nudów Trochę myślałem, że uni w wersach, pomoże mi Poszedłem na swoje, Bo już się nie boję, że powie mi og, że czuje zdradzony się Dotrzymałem z nimi umowy, mój kontrakt dla młodych będzie w chuj lepiej zrobiony Ej, dotrzymałem z nimi umowy, dałem więcej niż serce Refren: Mówią, że mi wyjebało ego Chcę od Kaczyńskiego jeszcze więcej mieć go Z day one'ami zdobywamy Giewont Krzyż na mojej krtani, niosę w górę, w niebo Pojebani jacyś, jeden skrajnie w prawo Drugi skrajnie w lewo, trzeci w środku ziewa Każdy z nich tak jak chorągiewa Zawiewa inaczej, gdy się nie przelewa Kurwy, kurwy, kurwy Nie mogę inaczej nazwać tego, Bo to kurwy Ty wrzucasz ich Do ich urny, ej, no Bo jesteś durny Ja wrzucę ich Do urny, no Bo jestem, kurwa, jurny Jak mają wyginąć leśne dziadki, jak pod ochroną jak żubry są Nie słucham de mono, nie ufam demonom Pod twoją obroną, święta boża rodzicielko, zgłaszam się po pomoc Idzie za mną ludzi sporo i to nawet nie jest metaforą Gonią mnie Zwrotka 3: Wardęga epimeteusz, uchylił wam wieczko od puszki pandory Co drugi z waszych idoli ma coś za uszami Z trzynastolatkami by chcieli pierdolić się Moja dziewczyna miała siedemnaście Ale jo nie wiedział, choć nie jestem chory Jak szeryf z YouTube'a strzelam w nich na taśmie Bo zawsze ktoś gorszy jest kto mnie zasłoni Twój ziomo pedofil już w meksyku domy chce Ziom znaczy rodak w kraju gdzie wiek zgody na seks Jest chyba za niski Bo robią zawody na gimnazjalistki A potem kasują dowody albo wyrzucają Do wody Lecz Wisły wszystkich, Co stawiają im kłody pod nogami W moim typie maturzystki są, ale nie pogardzę milfami Gardzę pedofilami, jestem pojebany, jesteście zjebani Chcieli mnie w chórze poznańskie słowiki Chcieli mnie na gali, w mediach prawie krzyżowali za wady Bo miałem dwie sprawy, w tym jedną za cali Outro: Wszystkie zarzuty dawno wycofali A wy co? Ja na fali Nowy rok, tacy sami, oh, wow Od pierwszego dnia, Do ostatniego M.A.T.A, czyli Mata, mówią na mnie "młody"